niedziela, 16 sierpnia 2015

Seks bez miłości jest jak komputer bez internetu








Bardzo trudno dziś znaleźć faceta, który byłby chociaż w 50% takim, o jakim marzymy. Niekoniecznie i nie zawsze wynika to z winy kobiet, ich wysokich wymagań, braku urody czy inteligencji. Po prostu tak jest. Faceci ostatnio nie chcą się wiązać. Miłość to poświęcenie, obowiązek dbania o drugą osobę, ogólnie kojarzy się tylko z wyrzeczeniami. Dziś faceci potrzebują szybkiego seksu, gier, przyjemności. Nie zobowiązań.
Przez zmniejszającą się liczbę mężczyzn chcących prawdziwie kochać zwiększa się liczba samotnych kobiet. Pragnących czułości i opieki. Miłości, takiej prawdziwej. Nie chcą słyszeć „Kocham Cię” na drugiej randce po czym naiwnie lądować z nim w łóżku. Nie każda też lubi prowadzić fałszywe gry i niedopowiedzenia. Wszystko szybko, wszystko na chwilę. Chciałby zwolnić…

Samotność rodzi często potrzebę czułości.  Skoro nie można jej mieć na dłużej, można zyskać jej namiastkę lądując z kimś w łóżku. Poznajesz takiego faceta, którego jesteś w stanie wrzucić do kategorii „do łóżka”. Wiesz, że on nie chce z Tobą być. Bądź chce Cię, ale nie nadajecie na tych samych falach, macie inne poglądy, spojrzenie na życie. W łóżku niezbyt to się liczy. To tylko chwila. Choć nie zaspokoi Twoich ukrytych pragnień, zadowoli Cię przynajmniej na jakiś czas.
Kochanek, kimkolwiek by nie był i jak długo by trwała wasza relacja, często pozostawia po sobie jeszcze większą pustkę. Bo seks bez miłości nie jest w 100% seksem. Nawet jeśli ktoś może twierdzić, że jest w 99, to zawsze ten 1% zostanie. 

Czym jest ten 1% ,którego brakuje?

1)      Przywiązanie- podczas seksu podwzgórze uwalnia oksytocynę, hormon przywiązania. I chociaż świadomie wiesz, że on nie zostanie na dłużej… istnieje zawsze to ryzyko, że po pewnym czasie będziesz chciała więcej. Możesz poczuć się wtedy odrzucona.
2)      Emocje- są zdecydowanie mniejsze. Nie zależy Ci na tym, by być dla niego najlepszą i najpiękniejszą. Zobaczy cellulit ? E tam. Jak mu się nie podoba to niech spada!
3)      Namiętność-często także ten seks bywa pozbawiony namiętności. Ty pragniesz delikatnych pieszczot, jemu raczej chodzi o ostre rżnięcie. Jeśli też to lubisz to ok., ale z czasem  możesz poczuć, że brakuje Ci czułego dotyku czy pocałunku.
4)      Samotność- bo co z tego, że właśnie obudziliście cały blok? On się umyje i wyjdzie… Będziesz smutna? A może będziesz potrzebowała pomocy? Nie masz co na niego liczyć.
5)      Zaufanie- nie, nie możesz mu ufać. Bo mu na Tobie nie zależy. A jeśli z nim wpadniesz? Będziesz najbardziej nieszczęśliwą i samotną matką na świecie. Wszystko, co do Ciebie mówi jest najczęściej celowe. Chce bzykać więc powie Ci wszystko, co chcesz usłyszeć.
6)      Oddanie- ok., oddajesz mu swoje ciało. Ale nie duszę. Nie swoje marzenia, troski, radości itd. Zresztą, on tego i tak nie chce.
7)      Przyjemność- nie masz pewności, że będzie dobrym kochankiem. Nie musi nim być ponieważ mu na Tobie nie zależy. Więc i po co miałby się starać? No…w sumie jest szansa, że się postara bo seksu za darmo nigdy dość.

Każdy ma prawo żyć jak chce. Każdy ma inne potrzeby, marzenia, poglądy. Są osoby, którym takie relacje pasują całe życie, są takie, które lubią korzystać z życia ponieważ są młodzi. I takie, które mając do wyboru nic bądź sam seks, wybierają sam seks by wyłączyć się choć na chwilę. Tylko… jak długo można żyć w świecie marzeń, iluzji, niedopowiedzianych słów? Serdecznie współczuję także tym facetom. W swoim życiu przebzykają kilka samotnych lasek by na koniec ożenić się z byle kim. Bardzo często  przez swój egocentryzm tracą szansę na bycie ze wspaniałą kobietą.


Dlaczego seks w połączeniu z miłością daje 100% satysfakcji?  Dlatego, że otrzymujesz to wszystko, o czym napisałam wyżej. Podsumowując, daje Ci szczęście. 

Bo seks +miłość= szczęście. 

wtorek, 21 lipca 2015

Dlaczego brzydcy faceci bzykają lepiej




Brzydcy faceci bzykają lepiej...

Większość kobiet marzy o tym, żeby facet ich życia był MEGA CIACHEM. Oczywiście, nie ma w tym nic złego. Do fajnej klaty zawsze miło się przytulić. Wiadomą sprawą jest, że wygląd to kwestia gustu. Często przecież widuje się wręcz idealne laski z przeciętnymi mężczyznami. Założę się też, że 90% facetów uważanych za „brzydkich” wcale takimi nie są, zwyczajnie nie przywiązują wagi do wyglądu. Bo gdyby to taki umył włosy, założył fajne ciuchy, schudł kilka kilo i o losie, kupił fajne buty zakładam, że jego szanse w by się zwiększyły. Co najważniejsze, poczułby się także pewniej. Nie ma co jednak narzekać. Na szczęście nie wszyscy faceci wokół nas są niechlujni i nie każdy powinien wyglądać tak samo bo...

Kilka lat temu usłyszałam od babci tekst ,że „facet musi być tylko trochę ładniejszy od diabła”. Coś w tym jest. Gdy poznajesz kolesia, który spędza więcej czasu przed lustrem niż Ty to wiedz, że nie jest dobrze. Prawda jest niestety taka, że Ci wylalani chłopcy są bardzo skupieni na sobie, zbyt pewni siebie, egoistyczni-także w łóżku.Chłopcy, ponieważ niekiedy daleko im do bycia mężczyzną. Kobieta to dla nich dodatek do tej całej „zajebistości”. Musi mieć długie nogi i fajne cycki. Rozum? To już niekoniecznie. Ok, ci chłopcy ma ładną buźkę i zajebiste ciało. Ale to nie znaczy, że mają dobrego…

Tak, dobrego penisa. I nie znaczy także, że potrafią się nim w odpowiedni sposób posługiwać. I tu przejdźmy do tych rzekomo brzydszych facetów. Ok., nie są może super ciachami z reklam Calvina Kleina, ale niektórzy naprawdę mają w sobie to coś. Choć matka natura urodą nie obdarzyła, to wierzcie mi, nadrabiają charakterem. Za to rozbawią Cię do łez. Są uprzejmi, kulturalni, inteligentni, potrafią o kobietę zadbać. Nie mają pewności, że ona będzie z nimi na zawsze, dlatego starają się. Często twierdzą też, że skoro trafiła im się tak piękna kobieta, wręcz skarb, tak też ją traktują. Także w… łóżku oczywiście.

Brzydki facet (i nie mam na myśli tu zaniedbanego) w łóżku będzie się starał. Możliwe, że będziesz miała z nim najlepszy seks w swoim życiu. Bo nie będzie myślał tylko o sobie, ale o Was. Spróbuje dowiedzieć się czego pragniesz. Będzie czuły i delikatny bądź ostry i zdecydowany. Nie poleci też za pierwszą-lepszą bo przecież „może mieć każdą”.

Z takim facetem warto się związać. Albo przynajmniej wylądować w łóżku J Partner powinien być także przyjacielem. Takim, z którym będziesz mogła obejrzeć fajny film (bo nie zajmie Ci kompa przeglądając buty na promocji), porozmawiać o wszystkim (nie tylko o nim), dzielić pasje. Oczywiście przystojny facet też może być w super, na nic w życiu nie ma zasady.
Na zakończenie powiem Ci jeszcze jedno. Gdy się zakocha, będzie skłonny także zamienić te paskudne jeansy na bardziej przystępne, zastosuje się do Twoich sugestii i może wyjdzie z niego fajna dupa.

Powodzenia!


poniedziałek, 6 lipca 2015

7 grzechów głównych zakochanej kobiety




Ile jest w stanie zrobić kobieta, by zatrzymać go przy sobie?

Dużo. Bardzo dużo. Za dużo jest w stanie oddać za to jedno spojrzenie, chwilę uwagi, dotknięcie dłoni, przytulenie. O wiele za dużo za chwilę zainteresowania, pocałunek, rozmowę.

1.       Dawać dupy, no on tego chce- myślisz ,że jak będzie miał dużo seksu to nie odejdzie. Serio? Będzie miał i Ciebie i inną. Seksu mu nigdy dość.
2.       Pozwalać mu by Cię ignorował- Ty pierwsza piszesz, dzwonisz, zapraszasz na spotkania, wymyślasz, co będzie z nim robić. Jeśli by mu zależało, sam by napisał, sam zaprosił Cię na spotkanie. I nie, nie do siebie do domu w piątek wieczorem. Gdziekolwiek ale nie po to, by tylko Cię wydymać.
3.       Być na każde zawołanie- misiaczek jest chory? Biegniesz z obiadkiem i pełną apteczką.  Nie żartuj. On i tak tego nie doceni. A gdy to Ty będziesz go potrzebowała zapewniam Cię, będzie zajęty.
4.       Usprawiedliwiać go- nie napisał bo jest zajęty? Obiecał kumplowi ten wieczór? Powiedział Ci coś chamskiego, ale tak naprawdę nie chciał Cię obrazić? Zignorował bo taki już jest? A może spóźnił się bo te korki w mieście takie duże, a szef w pracy kazał zostać tak długo… Bzdura. Tak samo jak Ty, tak i on jest w stanie zrobić wszystko by tylko się spotkać, jeśli mu zależy. Nie zapominaj, jeśli mu zależy.
5.       Robić to, co on chce-Ty lubisz chodzić na spacery a on woli zostać w domu? Zostajesz. Ty wolisz iść do kina a on twierdzi, że szkoda kasy, bo przecież można obejrzeć w domu? Zostajesz. Ty chciałabyś wyjść z jego znajomymi(o ile ich znasz) na imprezę itd.  a on twierdzi, że jest zmęczony? Zostajesz. Przy okazji nie zapomnij pomalować włosów na blond bo on lubi blondynki, załóż biały top bo powiedział, że to go kręci i przejdź na dietę. Na pewno Cię pokocha.
6.       Być na doczepkę- bo w sumie to on lubi się z Tobą spotykać, mówi jaka jesteś ładna, nawet czasem bąknie, że lubi z Tobą rozmawiać. Ale jakoś tak nie czuje się gotowy na związek, nie zapomniał jeszcze o swojej byłej ( eh ta trauma, przecież ona go rzuciła), nie potrafi się angażować a bywają też tacy, co twierdzą, że nie potrafią kochać. Bzdura. On chce związku, chce się zaangażować i chce kogoś obdarzyć miłością. Ale nie Ciebie.
7.       Pozwalać na złe traktowanie- rzuca w Ciebie mięsem? Taki z niego macho? Daj sobie spokój. Nie troszczy się o Ciebie, ignoruje fakt, że np. powinien Cię odprowadzić bo jest 2 w nocy? Obraża Cię, bo się podpił? Daj spokój, to nie ma sensu. Nikt nie ma prawa Cię obrażać.

To tylko kilka przykładów tego, że on ma Cię głęboko w dupie. A jesteś mu potrzebna właśnie dlatego, że masz dupę. Wiele innych znacie z autopsji, możecie się podzielić w komentarzach.Bo niestety, miłość bywa ślepa. 

Na zakończenie powiem Ci jedno. Kobieto! Żyj, baw się. Jesteś wyjątkowa, jedyna i niepowtarzalna. Zasługujesz na miłość, gdy przyjdzie czas ona się na pewno pojawi. I zasługujesz na to, by ktoś troszczył się o Ciebie i dał Ci tyle szczęścia, ile Twoje serce jest w stanie pomieścić! 

wtorek, 19 maja 2015

Koszmar pięknych i inteligentnych kobiet







­
   Panuje przekonanie, że współcześni mężczyźni lubią inteligentne kobiety i z takimi też najczęściej się wiążą. Przekonanie. I nic poza tym. Jeśli mężczyzna poznaje dwie kobiety, jedna z nich jest piękna, inteligentna, realizuje się w zawodzie a na dodatek ma charakterek, mamy 70% pewności, że wybierze tę drugą, która jest tylko piękna, i na tym jej opis się kończy. I nie łączmy tu inteligencji z wykształceniem. Czy owe kobiety różnią się czymś na pierwszy rzut oka? Nie. Ale już przy drugim rzucie facet orientuje się że ,o losie, przy inteligentnej kobiecie musi myśleć, więc i po co mu to.


   Minęło wiele lat od czasu, gdy kobietom przyznano prawa wyborcze. I wiele czasu gdy Virginia Woolf pisała we „Własnym pokoju” o tym, że płeć piękna nie ma dostępu do biblioteki uniwersyteckiej bez zgody mężczyzny. Oni od wieków piszą wiersze o kobietach, książki, gdzie bohaterkami są damy, malują ich portrety. Dziedzictwo to ukazuje nam całościowy portret kobiety. Mój wpis nie jest studium antropologicznym płci pięknej na przełomie wieków, jednak muszę się nad tym zatrzymać. Bo zastanawiam się… Czemu miało by to służyć? Od wielu lat wkładano nam w usta słowa, których nie powiedziałyśmy, wmawiano nam, że nie czujemy nic, że seks nie jest dla nas przyjemny, że macierzyństwo nas dopełnia. Żyjemy prawdopodobnie w najlepszych czasach jakie nam dano i co najważniejsze dostałyśmy prawo głosu. Więc mężczyzna poznaje dwie kobiety i wybiera tę, która odpowiada jego potrzebom. Myślę, że wybierze tę bardziej uległą. Ale jeśli chodzi tu o związek myślę, że w drugą stronę może być tak samo. Mężczyzna nie jest zły na to, że kobieta może być od niego mądrzejsza, przewyższać go we wszystkim. Myślę, że to nie tak i nie jestem z tego powodu specjalnie rozgoryczona, bo wiem, że to co sobą aktualnie reprezentuję nie jest odpowiedzią na niczyje potrzeby oprócz moich i z tego jestem dumna. Mężczyzna potrzebuje kobiety, bo kobieta jest jego dopełnieniem. Dopiero przy niej poznaje swoją drugą stronę emocjonalną , odkrywa swój żeński pierwiastek, ponieważ zdaje sobie sprawę, że kobiety dostarczają wielu niezbędnych psychologicznych funkcji, których to oni obawiają się utracić. Funkcją jest zabezpieczenie pewności siebie.


   Z czego to wynikają męskie skłonności do poszukiwania infantylnych kobiet? Moim skromnym zdaniem po i z lenistwa i ze strachu. Bo i do czego mu potrzebna myśląca kobieta? Wystarczy, żeby umiała coś ugotować, posprzątała po nim i była dobra w łóżku. Kobieta mądra to przecież wyzwanie, to wymaga wysiłku by się nie zbłaźnić. Często szukają także kogoś na niższym poziomie, żeby nie mieć kompleksów. Kobieta jest zwierciadłem w, którym przegląda się mężczyzna. Kolejna sprawa jest taka, że laski głupie i bez charakteru są dla faceta łatwiejsze w obyciu. Inteligentnej kobiecie ciężko wciskać bzdury, kręcić i kombinować. Zaczyna się to już od samego początku, bo te panny łatwo zaciągnąć do łóżka, a i przy każdej możliwej okazji wskakują takiemu same.Faceci nie szukają totalnie głupich lasek, o nie nie nie, ale takich, które będą mniej ogarnięte niż oni. Lubią rządzić, a gdy płeć przeciwna staje się od nich zależna jednocześnie staje się uległa. Gdy kobieta ma coś w głowie, a jeszcze na dodatek sporo zarabia, muszą stanąć na wysokości zadania by ją zdobyć, by ciągle ją zdobywać.

  
   Obecnie czułość, miłość, zaangażowanie i związek stają się dobrem luksusowym ponieważ seks i zabawa funkcjonują na porządku dziennym. Jeśli partnerka domaga się związku, zaangażowania  i wysiłku, automatycznie staje się zbyt „problematyczna”. Także ambicja im nie pozwala, by to ona radziła sobie lepiej. Męskie ego to największy wróg inteligentnych pań. Każdy, znany mi mężczyzna deklaruje, że oczywiście wybrałby kobietę mądrą. Ale tylko deklaruje, ponieważ przyglądając się wielu parom (oczywiście nie wszystkim), niewiele ma to wspólnego z rzeczywistością. I wydaje mi się, że z takimi będą mieli łatwiejsze życie, ponieważ ona, z rozdziawionymi ustami i pełnymi uwielbienia, naiwnymi oczami przystanie na każdą głupotę, którą wymyśli jej misiaczek. A kobieta inteligentna się przecież ceni. I co tu z taką zrobić…

                                                   
   Nie jestem feministką, nie chcę też generalizować. Wiem, że są mężczyźni wiążący się także z pięknymi i inteligentnymi kobietami. Każdy związek ma inną historię i jest na swój sposób wyjątkowy. Przerażają mnie jednak postępujące lenistwo i brak chęci zaangażowania ze strony współczesnych facetów. Drogie panie, nie zapominajcie jednak, że on lubi czuć się w związku potrzebny. Jeśli na każdym kroku będziesz radziła sobie ze wszystkim sama, zapewne nie będzie się takowym czuł. Gratuluję również wszystkim tym, którzy znaleźli swoją drugą, piękną i inteligentną połówkę, ponieważ jest to co nie miara wyczyn. Doceniajmy to, co mamy. Na zakończenie dodam, że mężczyzna powinien przy swojej partnerce rosnąć. Zarówno ona jak i on powinni się wspierać, mieć o czym rozmawiać, kreatywnie spędzać czas. Bo pamiętajcie drodzy panowie, uroda przemija a życie z partnerem, który jest także przyjacielem jest długie i piękne.





czwartek, 7 maja 2015

Ździrą być czy damą... oto jest pytanie!




Aśka poznała Mateusza w bibliotece. W zasadzie nie widziała, żeby cokolwiek czytał, jednak biedaczek zgubił numerek do szatni. A ona go znalazła i… bęc! W ramach podziękowania zaprosił ją na kawę. Ona- śliczna blondynka, wykształcona, inteligentna i samodzielna. On… całkiem przystojny, wysoki. Studia rzucił, bo jak twierdził „nie odnajdywał się na swoim kierunku”. Obecnie pracuje w korporacji i poza tym nie robi nic. Wraca do domu, gra w grę, idzie spać.
Spotkali się na kawę, rozmowa przebiegała spontanicznie i trochę nudno. Opowiadał jej o swojej rodzinie, pracy, znajomych. Obserwowała go uważnie. Nowe buciki, markowa koszulka, ułożone włosy, zadbane paznokcie. Elegancki, zadbany, w miarę kulturalny. Trochę bez pasji i pomysłu na życie. Spotkali się raz, drugi, trzeci. Były pierwsze pocałunki, seks bez szału mimo to, zakochała się. Czas mijał a oni trwali w tym związku. Minęło pół roku znajomości i coś się jednak zmieniło. Mateusz już nie był taki troskliwy jak wcześniej, nie zabierał jej na kolacje, nigdzie nie wychodzili bo i po co, jak to mówił : „przecież mamy telewizor”. No i dużo grał. O wiele za dużo. Aśka bardzo się starała. Chodziła na uczelnię, do pracy, na siłownię, pisała pracę magisterską, a w między czasie gotowała, sprzątała i zaspokajała swojego ukochanego. Po roku wspólnego mieszkania Mateusz nie oświadczył się Aśce, choć ona o tym marzyła. On ją zdradził.
xxx
Aneta poznała Mateusza w bibliotece. W zasadzie nie widziała, żeby cokolwiek czytał, jednak biedaczek zgubił numerek do szatni. A ona go znalazła i… bęc! W ramach podziękowania zaprosił ją na kawę. Ona- śliczna blondynka, wykształcona, inteligentna i samodzielna. On… całkiem przystojny, wysoki. Po długim, jak jej powiedział, nieudanym związku. Studia rzucił, bo jak twierdził „nie odnajdywał się na swoim kierunku”. Pracuje w korporacji i poza tym nie robi nic. Wraca do domu, gra w grę, idzie spać.
Spotkali się na kawę, rozmowa była długa i nudna. Aneta stwierdziła, że to mało interesujący facet. Podziękowała za spotkanie i wyszła. Jednak Michał nie odpuścił. Zadzwonił po raz kolejny. Bo czego to facet nie zrobi dla seksu? Zgodziła się, bo akurat nie miała nic lepszego do zrobienia w sobotnie popołudnie. Wypiła drinka, popatrzyła na Mateusza i stwierdziła, że ok., trochę ją zanudza ale jest całkiem przystojny, więc poszła z nim do łóżka. Tam również Mateusz nie był zbyt zachwycający, więc po wszystkim zebrała swoje rzeczy i wyszła. Mateusz znowu zadzwonił. Nie odebrała. Dzwonił kolejne dwa dni. Skoro zaprasza ją na obiad, no to czemu nie… spotkali się po raz kolejny. Na spotkaniu skrytykowała jego lalusiowaty wygląd i brak jakichkolwiek chęci do zrobienia czegokolwiek. Na następnym spotkaniu ugotował jej kolację i pochwalił się ,że zapisał się na siłownię. Poznał ją ze swoimi znajomymi. Zapraszał do kina. Aneta w końcu się zakochała, on też. Dziś są małżeństwem.
xxx
Dwie kobiety, bardzo podobne do siebie, ten sam mężczyzna. Co je różni? Szacunek do siebie. Miłość nie polega na bezgranicznym poświęceniu. Nie zrobimy też nic na siłę. Żadnej  z nas nie uda się mężczyzny zatrzymać na gdy on tego nie chce i myślę, że nie warto. Nie ma sensu też poświęcać swojego czasu na mężczyzn nudnych, bez pasji, własnego zdania i pomysłu na życie.
Dziś nie opłaca się być „damą”. Nie warto starać się dla mężczyzny, on i tak tego nie doceni. Zobaczy lepsze cycki i nara. Na nic łzy, wybaczanie i cierpienie. Facet nie ma 50 twarzy, on ma 2. Albo Cię chce, albo ma Cię w dupie i prędzej czy później kopnie cię w Twoją. Jaki jest więc przepis na sukces? Wydaje mi się, że wystarczy być sobą. Trochę ździrą, trochę damą. To Ty możesz mieć 50 twarzy, ponieważ jesteś kobietą. Gorzej, jeśli facet po długim czasie w związku okazuje się być świnią. Tu właśnie zaczynają się moje irracjonalne lęki.
xxx

Kobieta uległa, która daje za dużo, sprawia wrażenie, jakby bardziej wierzyła w mężczyznę niż w samą siebie. Faceci widzą w tym słabość, nie wdzięk. Przy wyborze partnera powinniśmy myśleć samodzielnie i ignorować każdego, kto próbuję ograniczać i narzucać własne zdanie. Nie jest ważne to, że Twoja mama go kocha a przyjaciółki Ci go zazdroszczą. To Twoje życie. Twój wybór i Ty masz czuć się szczęśliwa. Silni i niezależni ludzie nie proszą innych o szacunek, oni po prostu nie zadają się z nikim kto im szacunku nie okazuje. Skoro błagasz kogoś o miłość całą sobą a on tego nie odwzajemnia wiedz, nie jest Ciebie wart. Za kilka lat znajdzie sobie mało atrakcyjną kobietę, będzie miał z nią pyzate dzieci i trzepał jej dywany,  a Ty się będziesz śmiała i śmiała…


wtorek, 21 kwietnia 2015

Obrotowy zawrót głowy




Umawiam się z przyjaciółką na zakupy. Na kawę. Na spotkanie. Po coś tam, z kimś tam. Zawsze najlepszym i wielofunkcyjnym miejscem jest centrum handlowe. Jest tam wszystko na miejscu, są restauracje, sklepy, nie pada na głowę i jest ciepło. Łatwo też tam dojechać. Nawet kino czy siłownia znajduje się w galerii handlowej. Ok, zbieram rzeczy i wychodzę. Wysiadam z autobusu i widzę przed sobą ten oto ogromny gmach odwiedzany dziś częściej i przez większą liczbę ludzi niż Kościoły. W sumie to stał się już w pewien sposób świątynią. Świątynią konsumpcji. Nie ma co się jednak czepiać do tego miejsca, dziś żyjemy tak szybko i mamy tak mało czasu, że dobrze mieć wszystko pod ręką. Nie to jest jednak moim głównym problemem. Zbliżając się do galerii napotykam ogromną przeszkodę. Czuję się przerażona. Brakuje mi tchu, ale wiem, że muszę to zrobić. Podchodzę bliżej, czaję się… nie, nie, nie proszę. Nie dam rady. Szukam innej możliwości, jednak ta wydaje się być dziś nieosiągalna. A one się kręcą, kręcą, kręcą. Szybko, ludzie je popychają, przepychają się. Jak ja mam tam wskoczyć, w tę małą lukę, która za chwile zniknie? Przecież te cholerne, ruchome drzwi mogą mnie zmiażdżyć. Przygnieść mi rękę, nogę, torbę. Mogę nie zdążyć wskoczyć, a gdy nie są sterowane  automatycznie to sprawa jest jeszcze poważniejsza. Ludzie pchają je by szybciej przejść a ja muszę w sekundę wyskoczyć, by nie zostać … zmiażdżona? Nie tylko te obrotowe są straszne. Rozsuwające się automatycznie też budzą we mnie strach, wydaje mi się, że zamkną mi się przed nosem, przytrzasnął mnie.
Dlaczego są takie popularne? Drzwi obrotowe stosowane są ze względów praktycznych.  Mają kilka skrzydeł połączonych ze sobą promieniście. Stosowane są najczęściej do wejść, z których korzysta duża liczba ludzi, nawet do 6000 osób w ciągu jednej godziny. Ograniczają także napływ powietrza z zewnątrz, co pozwala utrzymać  stałą temperaturę wewnątrz budynku, obniża to koszt ogrzewania oraz klimatyzacji.  Podobno projektowane są tak, by zapewnić korzystającym komfort i bezpieczeństwo. Posiadają też liczne zabezpieczenia mające eliminować prawdopodobieństwo otwarcia bądź zamknięcia skrzydła a także najechania na osobę w przejściu.  
Wszystko brzmi wspaniale prawda? Szkoda tylko, że np. drzwi w jednej z większych galerii w Warszawie nie działają automatyczne a popychane  są przez dziki, napierający tłum, który nie zważa na to, kto znajduje się w kolejnym skrzydle. Sami producenci podają liczne zagrożenia, które mogą wyniknąć z użytkowania owego dobrobytu.



 W internecie można też znaleźć wiele materiałów na temat wypadków z drzwiami obrotowymi bądź automatycznymi. kliknij tutaj!
Wnioski? Nasuwa mi się jeden. Najważniejsze są dla właścicieli niskie koszta utrzymania budynku oraz łatwy przepływ ludzi. Później dopiero bezpieczeństwo. A jeśli masz nerwicę lękową, to musisz poradzić z nią sobie sam.
A na koniec zmagania pewnej „gwiazdy” podczas przejścia przez drzwi obrotowe zobacz filmik:)
Bawcie się dobrze J

Pozdrawiam!




poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Od powietrza, głodu, ognia i wojny... Wojny. Wojny

























Wstaję, jest godzina 6.00. Parzę poranną kawę. Jej zapach unosi się w mieszkaniu. Otwieram
 okno, czuję powiew spokojnego, wiosennego wiatru. Patrzę jak gałęzie drzew wolno kołyszą się, jakby w takt spokojnej, sennej melodii. Za oknem śpiewa ptak. Jego delikatny głosik ożywia leniwy poranek. Słońce intensywnie świeci, drzewa się zazieleniły, kwitną krzewy. A ja żyję, oddycham świeżym powietrzem, zapachem kawy i wiosny. Czuję się spokojnie. Niestety… czas płynie nieubłaganie.
Zamykam okno, włączam komputer i poranne wiadomości. Czar pięknego, spokojnego poranka prysł. Telewizja nie pokazuje piękna świata ani dobra ludzi. Sztywno ubrana paniusia trzyma grzecznie rączki na stole. Patrzy się w ekran, patrzy na mnie. Jej ciało mówi: „Zaufaj mi, powiem Ci prawdę”. W jej oczach jednak widać pustkę.

 Na początek konflikt w Syrii. Zginęły dziesiątki tysięcy osób, miliony musiało uciekać z kraju. Ludzie nadal giną, nie przestają uciekać. Konflikt w Sudanie, zamachy w Kenii, Somalii. Państwo islamskie rozszerza wpływy. Budowa potęgi nuklearnej wielu krajów. Ukraina i rosnąca siła Rosji na czele z Putinem. Przecież to tak blisko, tak blisko Polski. Z tego co udało mi się odnaleźć w internecie, polskie Siły Zbrojne są w fatalnym stanie. Wojskowa Komisja Uzupełnień wysyła do rezerwistów wezwania. Dlaczego? Tajemnica. W naszym państwie panuje chaos. Rząd, Prezydent… to nie wymaga komentarza. Widomo jednak, że jeśli wnętrze gnije, reszta ma słabe szanse na przetrwanie.                      
W wypadku ataku nuklearnego na miliony polaków czeka 91 schronów przeciwatomowych, czyli ok. 12tys osób miałoby szansę na miejsce w takim schronie. Polska ma 120 tys. Żołnierzy, Rosja aż 3mln. Z ilością sprzętu nie jest tak źle, jednak z jego jakością można by polemizować. Mamy 1036 czołgów, Niemcy tylko 500. Jednak nie w ilości a jakości siła. Ok. 500naszych czołgów T-72 jest radzieckiej produkcji, a do naszej armii weszło jeszcze w 1978 roku. To przecież pradziadkowie ze stali!  Nie wiadomo ile czołgów jest sprawnych, podobno ok. 30, do czego ze wstydem nie chce przyznać się nasze wojsko. Nie mamy także broni jądrowej, czujemy się tak bezpiecznie, że widocznie nie jest nam potrzebna? Nie wiem.  Wystarczy, nie jestem specjalistą od Obrony Narodowej.  Więcej informacji można znaleźć w internecie, np. tu kliknij , chociaż wydaje mi się, wiemy tylko tyle, ile wiedzieć możemy.

Boję się wojny. Wiem, że nikt mnie nie uratuje. Media uspokajają, wręcz głaszczą nas po główkach mówiąc: „Nie martwcie się. Nic Wam nie grozi”. Bzdura. Moja traumatofobia trwa. Wojna jest czymś odległym i czymś, co nie mieści się w naszych głowach. Czy jednak jest lękiem irracjonalnym? Na pewno jest strachem przed nieznanym. Wojna jest niedaleko, tuż za naszymi granicami. Terroryści z ISIS nie dają także o sobie zapomnieć. Wrzucają filmiki, zdjęcia z egzekucji. Ciężko uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Ale dzieje się.

Podobno NATO nam pomoże. Oczywiście. Pomijając fakt, że żeby pomogło nam NATO musimy utrzymywać front, przez co najmniej miesiąc. Nie daliśmy rady zrobić tego w 1939 roku i teraz raczej też nie zdołamy się utrzymać tak długo. Oznacza to, że nie ma co liczyć na pomoc w ramach artykułu 5 Paktu Północnoatlantyckiego. Podobno zostalibyśmy zmiażdżeni  w przeciągu kilku dni. Dlatego nie wierzę w NATO. Nie wierzę w nasz rząd. W żadną pomoc. Naokoło mnie jest chaos . Nie wiem w co i komu mam wierzyć.

We mnie także żyje pamięć o wojnie, zakorzeniona po przodkach. Pojawia się w snach. Może jest to tylko projekcja karmiona bodźcami zewnętrznymi. Nie ważne. Ważne jest, by pamiętać to co się zdarzyło i być świadomym tego, co dzieje się teraz. Dlatego staram się ,żeby być w formie. Zawsze mieć otwarty umysł. Uczyć się, analizować, wiedzieć więcej.

Jak mówi stare anglosaskie przysłowie : „Należy mieć nadzieję na najlepsze, ale przygotowywać się na najgorsze”. 






wtorek, 7 kwietnia 2015

Transportowe wypadki myślowe









Już dzień przed o tym myślę. W nocy długo nie mogę zasnąć. Jest mi słabo i niedobrze. Ale przecież muszę to zrobić. Nie mam wyjścia. Próbuję spokojnie przygotować się do tego wymagającego wielu nerwów i wysiłku zadania. Do podróży. Kupuję bilet wcześniej. Pakuję się bardzo powoli, muszę mieć spisaną listę rzeczy, które planuję zabrać. W dniu wyjazdu jestem podenerwowana. Czy wszystko się uda? Czy dotrę na czas na dworzec a może utknę w korku? Czy wsiądę w odpowiedni pociąg? Czy nie będzie żadnych zmian peronu?

Spakowana. Godzinę wcześniej wychodzę z mieszkania. Przed wyjściem zatrzymuję się. Sprawdzam czy mam najpotrzebniejsze rzeczy. Tak, są. Zamykam drzwi, zjeżdżam windą. Stop. Zgasiłam światła w mieszkaniu i zamknęłam drzwi na klucz? Wracam. Drzwi były zamknięte, światła zgaszone. Jeszcze raz dokładnie przeglądam mieszkanie, wychodzę, przekręcam klucz. Ciągam nerwowo za klamkę by się upewnić. Autobus przyjechał na czas, oby nie było korków. Mam jeszcze trochę czasu, wiem ,że zdążę mimo to czuję się niepewnie. Dworzec a tam sprawdzam kilka razy z którego peronu odjeżdża mój pociąg. Nie, ja przecież cały czas impulsywnie zerkam na tablicę. Czy aby nic się nie zmieniło, żadne opóźnienia, nie, nic. Uf. Nadjeżdża pociąg, ludzie agresywnie zrywają się i biegną w stronę drzwi. Ja się nie pcham, szukam tabliczki na pociągu by mieć pewność, że to ten właściwy. W środku pytam jeszcze ludzi. W końcu znajduję swoje miejsce. Chce mi się do łazienki już od dawna, z tych nerwów mam pełny pęcherz. Ok., biorę ze sobą rzeczy i szoruję przez korytarz pełen ludzi. I tym razem się udało. Kolejną atrakcją jest kontrola biletów. Konduktor stoi nade mną, patrzy a ja szukam i szukam i za nic w świecie nie mogę odnaleźć biletu. Przecież go zabierałam, jestem pewna! Walczę z torebką, przeglądam książki.. jest. Podaję bilet . Dlaczego się tak na mnie patrzysz? Przecież nie jestem przestępcą, nie jeżdżę na gapę. Sprawdza i odchodzi. Ale to jeszcze nie koniec podróży. Najgorsze dopiero przede mną. Jest ciemno , więc nie wiem kiedy będzie moja stacja (niestety nie każdy pociąg posiada wspaniały system informowania o nazwie zbliżającej się stacji), wciąż wypatruję przez okno, odliczam, już niedługo. Wstaję, podchodzę do drzwi, te cholerne drzwi! Kto je wymyślił! Są tak ciężkie, że nawet gdybym nie wiem jak bardzo się starała nie mam siły ich otworzyć. Rozglądam się po pociągu i nagle widzę wybawiciela, jakiś pan po drugiej stronie korytarza również wysiada na mojej stacji. Zakradam się cichutko, staję za nim. Pociąg zatrzymuje się i moja podróż dobiega końca.

Co powoduje tak duże lęki przed podróżą? Dlaczego tak wielu ludzi z nich rezygnuje, a gdy stają przed perspektywą dalszej wycieczki, np. za granicę, strach paraliżuje ich i nie są skłonni działać? Prawdopodobnie cierpią na jedną z fobii lokomocyjnych, zwanych siderodromofobia - strachem przed pociągami, koleją i podróżami pociągiem bądź hodofobia – definiowaną jako ogólny strach przed podróżą, drogą.  Może boją się tego, co nieznane?
Jest kilka sposobów by radzić sobie z problemami związanymi z podróżą. Po pierwsze warto jechać z kimś. Jeśli to nie problem, powiedz towarzyszowi podróży o swoich problemach z nerwami, obawach a także o możliwym, irracjonalnym zachowaniu bądź chorobie lokomocyjnej. Rozmawiaj z kimś, by zająć swoje myśli.  Oddychaj spokojnie. Zastosuj metodę dziewięciu spokojnych, głębokich oddechów. Podobno pomaga. Odwróć swoją uwagę oglądając coś bądź grając na telefonie, czytając. Przed podróżą koniecznie zjedz coś lekkiego i zabierz ze sobą wodę. Kolejnym rozwiązaniem jest zakup tabletek uspokajających. Jeśli jednak strach jest na tyle silny, iż uniemożliwia racjonalne myślenie i wyłącza zdrowy rozsądek warto udać się do terapeuty.

Strach przed podróżą towarzyszy bardzo wielu osobom. Można jednak z nim walczyć. Kocham podróże i mimo nachodzącej mnie nutki niepewności- zawsze ryzykuję. Strach maleje wraz z doświadczeniem i częstotliwością podróży, dlatego nie warto tracić możliwości odkrycia nowych miejsc i przeżycia wspaniałych chwil z jego powodu. 

sobota, 28 marca 2015

#Kręcić, kręcić, uwodzić i nęcić....


Sobotnie popołudnie. Przygotowania czas zacząć. Jaka jest dziś pogoda? To nieistotne. Na początek długi prysznic . Wychodzę, wycieram się i rozpoczynam zabawę. Na początek makijaż, przecież bez porządnego  starannego? makijażu się nie obejdzie. Nakładam na swoją twarz tonę kosmetyków produktów?, by uzyskać efekt młodej, pięknej i nieskazitelnej cery. Do tego delikatnie zalotne oczy i czerwona szminka. Podobno czerwona  pomadka/szminka przyciąga wzrok mężczyzn. Czy na pewno? No nie wiem… Makijaż gotowy, czas na włosy. Odżywka, suszarka, prostownica. W miarę dobrze, jakieś płaskie te włosy ale nie ma co narzekać. Kolejny etap to kreacja. Przymierzam przebijając się przez tonę bluzek, spodni, sukienek. W tej dobrze ale troszkę za grubo. Ta nie pasuje do spodni. To może jednak sukienka? Tak, to idealne rozwiązanie. Jeszcze tylko buty, torebka i jestem gotowa do wyjścia. Oczywiście nie idę sama a z przyjaciółką. Jest ona najlepszym  rozwiązaniem i towarzyszem, łączyn nasz przecież wspólny cel. Zabierając kumpli zamykam sobie drogę do… do poznania jego. Jedynego, wymarzonego mężczyzny. Sobotnimi nocami miasto aż tętni życiem. W tramwaju jest pełno ludzi.  Dotarłyśmy. Przed klubem już zebrała się kolejka, dochodzi  23.00. Stoimy, stoimy, czekamy. Zimno jest, ale to nieistotne. Przecież bez szpilek mamy marne szanse. Jeszcze tylko bilecik, szatnia i zaczynamy. Pierwsza rzecz, jaką należy zrobić to się napić. Kupujemy piwo, siadamy przy stoliku i zaczynamy się przyglądać wszystkim mężczyznom naokoło. Część z nich już jest bardzo pijana- odpada. Część to totalne nieogary pozbawione stylu. To tacy przysiadają się do nas najczęściej, i takich zbywam ze smutkiem. To zapewne dobrzy faceci, ale nie potrafiłabym. Tak wiem, nie powinnam oceniać ludzi po wyglądzie. Ale wydaje mi się, że oni, mężczyźni,  robią to samo. Szczegółową klasyfikację. Od głośnej muzyki aż pęka głowa. Po przejściu przez wszystkie sale tracę nadzieję. Tańczymy, pijemy, tańczymy. Nie ma nikogo, kto by chociaż trochę , tak troszeczkę …eh. Dlaczego wyszłam do tego cholernego klubu!  Marnuję tu czas?

W klubie mało kiedy lądują „normalni” mężczyźni. Idą tam najczęściej w celu napicia się z kumplami wyciągnięci siłą z domówki bądź sprzed komputera. Ci mniej urodziwi  wypuszczają się co tydzień by wyrwać laskę a przystojni najczęściej po to, jak się  potocznie mówi, żeby poru**ać. I z nimi jest najgorzej, to takich boję się najbardziej.  #Irracjonalne lęki odczuwam zawsze w ich towarzystwie, nie mogąc określić czy to szczery facet czy cwaniaczek. Taki t jest przystojny, błyskotliwy, inteligentny. Potrafi się dobrze ubrać, umie tańczyć a jego zachowanie jest pełne uroku. Tak ciężko mu się oprzeć. Czujesz, jakbyś wygrała na loterii. Ale hola hola! Życie to nie bajka. Nigdy nie wiadomo czy jest tu po to, by szukać kobiety na poważnie, czy przychodzi tu co tydzień i co tydzień wychodzi z inną laską w wiadomym celu. Tak naprawdę, jeśli masz na to ochotę to ok. Wtedy ubierasz się wyzywająco i sprawa jest jasna. Ale jeśli nie… to fakt pójścia do łóżka z takim cwaniaczkiem niczego nie zmieni. Zrobi to, co pomoże mu spełnić jego egoistyczne potrzeby i każe Ci spadać. Jak się wtedy będziesz czuła? To zależy tylko od Ciebie. Czy Ty także boisz się takich mężczyzn?  Tego nie wiem. Ale żałuję ,że dzisiejszy świat tak bardzo tolerancyjny jest dla tego typu zachowań, z tego też powodu od dawna nie jestem bywalcem klubów.
Czy tak naprawdę te lęki przed tego typu mężczyznami są wyimaginowane? Do końca nie wiem. Zapewne żadna z inteligentnych kobiet nie chciałaby takiego spotkać. Za to typ chętnej i zdesperowanej najczęściej sam podchodzi łapiąc delikwenta za tyłek, przez co buduje złą opinię większości kobiet i uczy mężczyzn braku szacunku do płci przeciwnej.
 
Lęki te można zaliczyć do fobii społecznej, strachu przed mężczyznami bądź bliskością i zranieniem. Ten ostatni pasuje chyba najbardziej. Odczuwamy wtedy wielką przepaść pomiędzy tym, czego oczekujemy a tym co otrzymujemy. Może to powodować coraz głębszą niechęć do  bliższej relacji z mężczyznami oraz przekonanie, że każdy z nich jest niebezpieczny. Wysyłamy im wtedy sygnał, że chcemy, ale nie za blisko. Elementem fobii społecznej jest lęk przed poznawaniem nowych osób. Bliższe interakcje z innymi ludźmi mogą grozić nieprzyjemnymi sytuacjami, dlatego osoby takie wolą ich unikać. Osobie takiej wydaje się, iż nie spełnia wymagań społeczeństwa, towarzyszy jej przekonanie o własnej nieatrakcyjności,  przez co popada w kompleksy, a nawet depresję. Osoby takie jednak bardzo pragną kontaktu z innymi.  Więcej o fobii społecznej kliknij tutaj

Na koniec zastanówmy się: czy warto tracić nerwy, czas, zdrowie i pieniądze na poszukiwanie mężczyzn w klubie? Czy w ogóle warto tracić czas na poszukiwanie mężczyzny? Moim osobistym zdaniem nie, bo to nie druga osoba jest naszą gwarancją szczęścia a my sami.
Pozdrawiam!


niedziela, 22 marca 2015

#Potrzeba kupowania matką umierania

Jest! Dzisiaj dziesiąty. Drżącymi rękami loguję się na swoje konto bankowe. Pieniądze przyszły. Marne, mizerne, ale są. Muszę iść na zakupy, potrzebuję przecież nowych butów, płaszcza, sukienki… oj jak ja wiele potrzebuję. Zbieram się szybciutko i wychodzę. Cel-galeria handlowa. Przemykam między błąkającymi się ludźmi i czuję dreszczyk emocji. Buty, buty, buty…. Mam. Kurcze, drogie. No nic, najwyżej daruję sobie sukienkę w tym miesiącu. Z zapartym tchem przechodzę od jednego do drugiego sklepu. Nagle widzę ją. Tę jedyną, niepowtarzalną, idealną sukienkę. Tylko zmierzę. Ostatnia sztuka w tym rozmiarze, leży idealnie. Kupić czy nie? Jeśli nie kupię ktoś zrobi to za mnie i już nigdy nie znajdę tak pięknej sukienki. Podchodzę do kasy, kupuję. Podróż trwa, po drodze kupuję dwie bluzki w promocji, na koniec znajduję wymarzony płaszczyk wiosenny. Tu już nie mam wyjścia, obiecałam mamie, że kupię. Na zakończenie wycieczki, zmęczona schodzę do spożywczaka, coś przecież jeść trzeba. Wracam do domu. Cholera… zapomniałam, że w tym miesiącu muszę doładować kartę miejską ,zapłacić za gaz, za telefon i przeżyć do końca miesiąca. Sprawdzam stan konta czując, że jest mi coraz bardziej gorąco i duszno.
Zakupy, ubrania, kosmetyki… wszystko, co lubią kobiety. Galerie handlowe kuszą kolorem, blaskiem, luksusem i zachęcają do posiadania coraz większej ilości dóbr. Niekiedy mając jakąś rzecz w domu, kupujemy taką samą, przecież się przyda. Wydajemy bardzo dużo pieniędzy na ciuchy, za dużo. A najbardziej chyba wciągają nas drogerie. Ba! Przecież trzeba się myć!
Podczas każdych zakupów towarzyszą mi #lęki związane z utraceniem kontroli. Pomagają mi się uspokoić, rozładować emocje. Po powrocie pojawia się poczucie winy. Zakupoholizm? Być może. Uzależnienie to powoduje ciągłą chęć posiadania nowych rzeczy, brak kontroli nad wydawanymi pieniędzmi, niepokój i złe samopoczucie spowodowane brakiem kupowania, spędzanie dużej ilości czasu w galeriach handlowych. Jak sobie radzić? Na początek powinniśmy zrezygnować z płatności elektronicznych, które umożliwiają kontrolowanie wydatków. Warto także szczegółowo zaplanować swój budżet, skupiając się początkowo na najważniejszych opłatach, np. rachunkach. Pomóc również może rozpisanie sobie każdego dnia ile chcemy wydać i trzymać się ściśle wyznaczonej kwoty. Istotą zaburzenia jest brak kontroli nad własnymi emocjami, aby skupić uwagę na czymś innym można np. zaangażować się w działania sportowe bądź zainwestować w kontakty towarzyskie. Najlepszym rozwiązaniem będzie jednak udanie się do psychologa. Jeśli problem okaże się poważny, lekarz zaprosi nas na terapię.


sobota, 7 marca 2015

Internet powoduje raka i choroby serca








   Dzwoni budzik. Jest godzina 7.00 a ja leniwie przecieram oczy. Otwieram je, pierwsza rzecz jaką czuję to ból głowy. Kurcze, wczoraj też mnie bolała. Nie wiem co się dzieje. Jestem jakaś osłabiona. Zawsze czuję się osłabiona. Idę do lekarza, robię badania, w wyniku czegoś jest za dużo czegoś za mało. Nieważne, zlewam to, biorę coś przeciwbólowego, dam radę.  Kolejny dzień  to samo. Biegnąc poczułam jakieś kłucie w sercu. Czyżbym była na coś chora? Może jakieś EKG? Sprawdzam w Internecie. Pełno wątków, każde forum obwieszcza mi inną chorobę. Nie mam czasu iść do lekarza. Ból mięśni. Choroba czy skutek wizyty na siłowni? Hm. Wieczorem obserwuję swoje ręce. Skąd ta wysypka? Może dermatolog? Nie… do jutra zniknie. I rzeczywiście, znika. Zjedzenie czegokolwiek kończy się bólem brzucha. Nie ma szans, nie zrobię usg. Nie mam na to czasu. Zawsze mogę wziąć coś przeciwbólowego. Codziennie tabletka na wszystko. Boję się o swoje zdrowie. Zastanawiam się czy przypadkiem moje problemy nie są powiązane z jakąś poważną chorobą, czy to co dzieje się we mnie, w środku ,jest prawidłowe. Nie, nie mam raka. Tak mi się wydaje chociaż tego też się boję. Albo, że pewnego dnia kręgosłup będzie mnie tak bolał, że nie dam rady wstać z łóżka. Panicznie obawiam się zarazić grypą żołądkową.  Panicznie boję się, że umrę.  Nie spokojnie, ze starości a na jakąś poważną chorobę , która przyprawi mnie o wieloletnie, monotonne cierpienie w samotności, w towarzystwie kabli i śmierdzącej chlorem szpitalnej podłogi. Odsuwam od siebie herbatę z miodem. Piję ją tak na wszelki, żeby jakaś infekcja gardła się nie przyplątała. Chciałabym też odsunąć od siebie te myśli. Może w tym tkwi moja największa choroba, że nie potrafię?
Hipochondria dotyczy od 4-10% naszego społeczeństwa. Zaliczana jest do nerwic, charakteryzuje się nieuzasadnionym, wyolbrzymionym lękiem o własne zdrowie, przesadnym analizowaniem każdej , nawet najmniejszej zmiany  w obrębie ciała a także długotrwałym napięciem i stresem . Występują tu objawy somatyczne (uczucie bólu jak podczas realnej choroby) oraz psychologiczne (np. poczucie odrzucenia).  
Przyczyny hipochondrii nie są do końca znane. Często zaczyna się ona już w dzieciństwie, w momencie gdy zaniedbane przez rodziców dziecko poprzez liczne choroby stara się zwrócić na siebie ich uwagę, opiekę i troskę, co najczęściej w sytuacji choroby otrzymuje. Kolejnym powodem może być brak akceptacji własnego ciała począwszy od okresu dojrzewania a także choroba może stanowić sposób karania się za przeżywane niepowodzenia.  Leczenie osób z chorobami urojeniowymi jest trudne, wymaga często długotrwałej psychoterapii oraz kontaktu z psychiatrą by wprowadzić leczenie farmakologiczne.
W dzisiejszych czasach bardzo modna stała się cyberchondria. Zamiast udać się do lekarza hipochondryk wpisuje swoje objawy w wyszukiwarkę internetową po czym przegląda fora, czyta objawy, wynajduje nazwy chorób oraz pisze z osobami upewniającymi go o przeżywanej chorobie. Osoba taka żyje często w strachu związanym z wiarą w najczęściej źle zdiagnozowaną chorobę bądź jej realny brak.
Zdrowie podnosi radość życia. Wyzwala w nas optymizm i chęć podejmowania walki z licznymi trudami codzienności. Choroba i słabość przypominają nam o śmierci. Świadomość kruchości życia w obliczu choroby  jest jedną z najbardziej przykrych form lęku. Osoba chora łatwiej zapada w niepokój oraz  stany depresyjne. W atmosferze lęku natomiast trudniej powrócić do zdrowia.  Może warto więc udać się na siłownię? Rozstać się z używkami? Zmienić złe nawyki żywieniowe? Dobre zdrowie i sprawność fizyczna utrzymuje i umacnia zdrowie psychiczne. Z hipochondrią jak widać można żyć, ale lepiej ją leczyć.

Pozdrawiam !