sobota, 7 marca 2015

Internet powoduje raka i choroby serca








   Dzwoni budzik. Jest godzina 7.00 a ja leniwie przecieram oczy. Otwieram je, pierwsza rzecz jaką czuję to ból głowy. Kurcze, wczoraj też mnie bolała. Nie wiem co się dzieje. Jestem jakaś osłabiona. Zawsze czuję się osłabiona. Idę do lekarza, robię badania, w wyniku czegoś jest za dużo czegoś za mało. Nieważne, zlewam to, biorę coś przeciwbólowego, dam radę.  Kolejny dzień  to samo. Biegnąc poczułam jakieś kłucie w sercu. Czyżbym była na coś chora? Może jakieś EKG? Sprawdzam w Internecie. Pełno wątków, każde forum obwieszcza mi inną chorobę. Nie mam czasu iść do lekarza. Ból mięśni. Choroba czy skutek wizyty na siłowni? Hm. Wieczorem obserwuję swoje ręce. Skąd ta wysypka? Może dermatolog? Nie… do jutra zniknie. I rzeczywiście, znika. Zjedzenie czegokolwiek kończy się bólem brzucha. Nie ma szans, nie zrobię usg. Nie mam na to czasu. Zawsze mogę wziąć coś przeciwbólowego. Codziennie tabletka na wszystko. Boję się o swoje zdrowie. Zastanawiam się czy przypadkiem moje problemy nie są powiązane z jakąś poważną chorobą, czy to co dzieje się we mnie, w środku ,jest prawidłowe. Nie, nie mam raka. Tak mi się wydaje chociaż tego też się boję. Albo, że pewnego dnia kręgosłup będzie mnie tak bolał, że nie dam rady wstać z łóżka. Panicznie obawiam się zarazić grypą żołądkową.  Panicznie boję się, że umrę.  Nie spokojnie, ze starości a na jakąś poważną chorobę , która przyprawi mnie o wieloletnie, monotonne cierpienie w samotności, w towarzystwie kabli i śmierdzącej chlorem szpitalnej podłogi. Odsuwam od siebie herbatę z miodem. Piję ją tak na wszelki, żeby jakaś infekcja gardła się nie przyplątała. Chciałabym też odsunąć od siebie te myśli. Może w tym tkwi moja największa choroba, że nie potrafię?
Hipochondria dotyczy od 4-10% naszego społeczeństwa. Zaliczana jest do nerwic, charakteryzuje się nieuzasadnionym, wyolbrzymionym lękiem o własne zdrowie, przesadnym analizowaniem każdej , nawet najmniejszej zmiany  w obrębie ciała a także długotrwałym napięciem i stresem . Występują tu objawy somatyczne (uczucie bólu jak podczas realnej choroby) oraz psychologiczne (np. poczucie odrzucenia).  
Przyczyny hipochondrii nie są do końca znane. Często zaczyna się ona już w dzieciństwie, w momencie gdy zaniedbane przez rodziców dziecko poprzez liczne choroby stara się zwrócić na siebie ich uwagę, opiekę i troskę, co najczęściej w sytuacji choroby otrzymuje. Kolejnym powodem może być brak akceptacji własnego ciała począwszy od okresu dojrzewania a także choroba może stanowić sposób karania się za przeżywane niepowodzenia.  Leczenie osób z chorobami urojeniowymi jest trudne, wymaga często długotrwałej psychoterapii oraz kontaktu z psychiatrą by wprowadzić leczenie farmakologiczne.
W dzisiejszych czasach bardzo modna stała się cyberchondria. Zamiast udać się do lekarza hipochondryk wpisuje swoje objawy w wyszukiwarkę internetową po czym przegląda fora, czyta objawy, wynajduje nazwy chorób oraz pisze z osobami upewniającymi go o przeżywanej chorobie. Osoba taka żyje często w strachu związanym z wiarą w najczęściej źle zdiagnozowaną chorobę bądź jej realny brak.
Zdrowie podnosi radość życia. Wyzwala w nas optymizm i chęć podejmowania walki z licznymi trudami codzienności. Choroba i słabość przypominają nam o śmierci. Świadomość kruchości życia w obliczu choroby  jest jedną z najbardziej przykrych form lęku. Osoba chora łatwiej zapada w niepokój oraz  stany depresyjne. W atmosferze lęku natomiast trudniej powrócić do zdrowia.  Może warto więc udać się na siłownię? Rozstać się z używkami? Zmienić złe nawyki żywieniowe? Dobre zdrowie i sprawność fizyczna utrzymuje i umacnia zdrowie psychiczne. Z hipochondrią jak widać można żyć, ale lepiej ją leczyć.

Pozdrawiam !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz